Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2014

Rasizm ‘a la mexicana’

Obraz
Raz usłyszałam od Meksykanki (wykształconej, eleganckiej kobiety), że dzieci to trzeba rodzić w Polsce, bo jak się rodzą w Meksyku, gdzie gorąco, to wyjdą bardziej morenos , czyli o ciemniejszej karnacji, ciemnych włosach i oczach; a w Polsce, najlepiej jeszcze zimą, będą bardziej blancos . Potem dopowiedziała, że jak ona zajdzie w ciążę, to będzie sobie robić kąpiele w zimnej wodzie z lodem, żeby dziecko „wyszło” jaśniejsze. Brzmi niczym przepis na ciasto, ale niestety jest to prawdziwa historia. Meksykanin nigdy nie powie o sobie, że jest rasistą i nawet zaprzeczy, że w Meksyku istnieje problem rasizmu. Meksykanie są przecież tacy otwarci, radośni, gościnni i tolerancyjni. Owszem, w stosunku do obcokrajowców są nastawieni bardzo ciepło, zawsze z chęcią pomogą, oprowadzą po mieście, pójdą na piwo. Jednak rasizm objawia się w Meksyku na zupełnie innej płaszczyźnie. Meksykanie są rasistami w stosunku do własnego narodu. Są to skutki sięgające jeszcze czasów konkwisty

Łyżeczka

Obraz
Ostatnio koleżanka opowiadała mi jej pierwsze doświadczenie z ‘łyżeczką’. Każdy obcokrajowiec, który przyjeżdża do Meksyku, prędzej czy później musi się z nią zetknąć. Otóż koleżanka jechała metrem i widzi, że pewna kobieta wyciąga z torebki łyżeczkę. Zwykłą łyżeczkę, jak do herbaty. Zastanawia się, po co w metrze łyżeczka? Jogurt będzie jadła? Przecież tłok, ludzie, itd. Ale na tym się nie skończyło. Jogurtu nie było, za to w kolejnym ruchu, z torebki wyjmuje lusterko. Robi się ciekawie. Potem jeszcze eyeliner i tusz do rzęs. Rozpoczyna się poranny rytuał. Źródło: https://www.facebook.com/FanDelMetro?ref=ts&fref=ts To, że Meksykanki malują się w metrze, autobusie, samochodzie, metrobusie, itd. nie jest dla nikogo ani dziwne, ani niezwykłe. Poranny makijaż w transporcie publicznym to absolutna norma. Ale łyżeczka? Do czego może służyć łyżeczka? Ano łyżeczka jest jednym z obowiązkowych atrybutów meksykańskiej kosmetyczki. Łyżeczką podkręcamy

Naród pracujący

Parę dni temu obchodziliśmy międzynarodowy dzień pracy. Dlatego też jest okazja, aby napisać parę słów o pracy w Meksyku. Oczywiście ‘parę słów’ to zdecydowanie za mało w związku z tematem tak interesującym i obszernym. Odkąd w Polsce wprowadzono (a nie tak dawno temu) zakaz handlu w święta państwowe, Polacy musieli się przyzwyczaić, że zakupy muszą odpowiednio wcześnie przewidzieć i zaopatrzyć się we wszystkie niezbędne do życia produkty. Na początku wyglądało to niczym powrót do PRL-u, kilometrowe kolejki w sklepach, szał i zakupy, które zaspokoiłyby potrzeby kilku rodzin przez co najmniej tydzień. W końcu sytuacja się opanowała i chyba każdy wie, że jak święto, to nic nie kupisz. No to w Meksyku tak nie ma. Dla przeciętnego Meksykanina nie do pomyślenia jest, że w jakikolwiek dzień roku Walmart, Soriana, Mega, Superama, Oxxo czy 7eleven; miałyby być nieczynne. Co więcej, Oxxo i 7eleven działają codziennie, 24/7, cały rok, bez wyjątków. Kina, centra handlowe nawet n